POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Porażka Śląska na inaugurację

Porażka Śląska na inaugurację fot.: Śląsk Wrocław

Blado wypadła ligowa inauguracja Śląska Wrocław. Podopieczni Oresta Lenczyka przegrali w Łodzi z tamtejszym Widzewem 1:2 (0:0), nie zachwycając również stylem. Wrocławianie do meczu przystąpili bez sześciu zawieszonych przez Komisję Ligi zawodników - Sebastiana Mili, Mariusz Paweleca, braci Gikiewiczów, Patrika Mraza i Dalibora Stevanović. Ponadto do 18-meczowej nie został powołany Cristian Omar Diaz, który według mediów obraził Oresta Lenczyka podczas meczu o Superpuchar Polski.

Pierwsze minuty wskazywały na optyczną przewagę Śląska, ale pierwszą okazję do zdobycia gola mieli gracze z Łodzi. Bruno Alex nie zdołał jednak umieścić futbolówki w bramce w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Po chwili odpowiedzieli Mistrzowie Polski - znakomite zagranie od Johana Voskampa otrzymał Mateusz Cetnarski, lecz uderzył fatalnie i futbolówkę pewnie złapał bramkarz Widzewa Mielcarz. To była jedyna dobra okazja wrocławian w pierwszych dwóch kwadransach - szczególnie w drugim podopieczni Oresta Lenczyka grali słabo i notowali głupie straty - tylko fatalna skuteczność łodzian spowodowała, że gracze z Dolnego Śląska nie przegrywali. Od 30. do 45. minuty pojedynek w miarę się wyrównał, lecz lepsze wrażenie po pierwszej odsłonie pozostawili po sobie gracze prowadzeni przez Radosława Mroczkowskiego, a Śląsk zupełnie nie przypominał zespołu z poprzedniego, mistrzowskiego sezonu.

Po przerwie także to Widzew był ekipą, prezentującą się lepiej, lecz w 55. minucie powinno być 1:0 dla gości. Sytuacji jeden na jeden z bramkarzem gospodarzy nie wykorzystał jednak Sylwester Patejuk. Po chwili sprawdziło się przysłowie mówiące o tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak w 57. minucie gry bramkę dla Widzewa zdobył notabene były gracz Śląska Sebastian Dudek. Po stracie gola na chwilę poderwali się wrocławianie, ale zaraz wszystko wróciło do normy i znów inicjatywę przejęli łodzianie. W 66. minucie Uderzenie Okachiego dobrze na poprzeczkę sparował Marian Kelemen, jedyny gracz, który trzymał poziom w zespole Lenczyka. W 78. minucie Słowak także skapitulował jednak po raz drugi po uderzeniu z ostrego kąta Łukasza Brozia i jasnym stało się, że trzy oczka zostaną w Łodzi. Wrocławian stać było na honorowego gola na osiem minut przed końcem, a jego autorem był Przemysław Kaźmierczak, wykorzystując dobre dogranie Roka Elsnera. Po zdobyciu gola goście niby próbowali, niby chcieli, ale ich próby były bardzo nieporadne i w efekcie do końca rywalizacji nic się nie zmieniło - słaby Śląsk przegrywa na inaugurację i do Wrocławia wraca bez punktów i w złych nastrojach.

Kadra Śląska na ten sezon wygląda bardzo słabo - nie da się tego ukryć. Poprzez zawieszenia Komisji Ligi nie zagrało co prawda sześciu graczy, ale w przypadku kontuzji nie można przewidzieć czy w sezonie nie dojdzie do takiej sytuacji jak w sobotniej konfrontacji. Tymczasem na ławce rezerwowych zasiada Piotr Ćwielong, przywrócony przez Oresta Lenczyka do łask i wyciągnięty z drużyny Młodej Ekstraklasy. To pokazuje tylko słabość zespołu, którego teoretycznym celem była obrona Mistrzostwa Polski!

Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Thomas Phibel, Hachem Abbes, Jakub Bartkowski - Alex Bruno (74. Mariusz Rybicki), Radosław Bartoszewicz, Sebastian Dudek (76. Adrian Pietrowski), Princewill Okachi, Marcin Kaczmarek - Mehdi Ben Dhifallah (68. Mariusz Stępiński)

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Marcin Kowalczyk, Rafał Grodzicki (65. Waldemar Sobota), Marek Wasiluk (90+1. Amir Spahic) - Sylwester Patejuk (78. Piotr Ćwielong), Rok Elsner, Tomasz Jodłowiec, Przemysław Kaźmierczak, Mateusz Cetnarski - Johan Voskamp

someone. / Express-Miejski.pl

REKLAMA


REKLAMA