POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Pałac grozi zawaleniem, a miało być tak pięknie

Pałac w Piotrówku grozi zawaleniem fot.: bom

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Cztery lata temu pewien Hiszpan chciał kupić pałac w Piotrówku koło Jordanowa Śląskiego. W komnatach planował uruchomić fitness i jacuzzi. Na pobliskich polach miały powstać pola golfowe. Niestety promocja regionu nie udała się.

Dziewiętnastowieczny zamek, a raczej ruiny są w fatalnym stanie. Od wojny zabytek był dewastowany, najpierw przez Rosjan, którzy topili dzieła sztuki w pobliskim stawie. W kolejnych latach obiekt dewastowali sami mieszkańcy. Skradziono też kulę z dokumentami, która znajdowała się na szczycie wieży.

- Pozostały w niej prawdopodobnie już tylko stare zdjęcia i dokumenty. Pieniądze, które mają jedynie wartość historyczną zabrali kilka lat temu inni młodzi rabusie – opowiadała nam w 2008 roku Katarzyna Szeroka, właścicielka pałacu.

O zabytku krąży wiele legend. Jedna z nich mówi o podziemnym tunelu łączącym piwniczne komnaty z pobliską Jańską Górą. Stoi na niej wieża Bismarcka. Była ona jedną z pierwszych wież widokowych w Sudetach. W 1945 roku przechodził tędy front i wieża została trafiona dwoma pociskami. Potem popadła w ruinę. W latach 90. zameczku pilnował bezdomny Józef, który wynosił z komnat wszystkie przedmioty z drewna i palił nimi w piecu. Dozorca nadużywał trunków i zamiast pilnować w rezultacie dewastował obiekt. Jednak w 2008 roku zła passa zamku miała się skończyć. W Urzędzie Gminy Jordanów Śląski nagle pojawił się Hiszpan, który chciał kupić obiekt.

- Plany są ambitne i nie ukrywam, że gmina skorzystałaby na inwestycji. Hiszpan chce wyremontować niszczejący pałac i założyć w nim hotel oraz SPA (baseny, hydromasaże, jacuzzi i zabiegi lecznicze). Na pobliskich 90 hektarach terenu powstałyby korty tenisowe i pola golfowe – opowiadał wówczas Henryk Kuriata, wójt gminy Jordanów Śląski.

Niestety transakcja nie doszła do skutku. Nieoficjalnie mieszkańcy Piotrówka mówią, że biznesmen zbankrutował i prosił gminę, aby sama znalazła inwestora. Hiszpan miał zwrócić ludziom tylko część pieniędzy za kupione w okolicy tereny. Sołtys Wioletta Batóg nie ukrywa, że ludzie czekali na zapowiadaną inwestycję.

- Wyremontowanie pałacu i uruchomienie centrum rekreacyjnego to marzenie za piękne na polskie warunki. Obecnie nic się tam nie dzieje, turyści przyjeżdżają robić zdjęcia ruiny. Na szczęście obiekt jest ogrodzony i nikt tam nie może wejść. Złomiarzy u nas nie ma, bo wszystko już wcześniej zostało rozkradzione – mówi Wioletta Batóg.

W 1945 roku obiekt został znacjonalizowany i przez pewien czas utworzono tam PGR. Od lat dziewięćdziesiątych jest w rękach prywatnych.

Jacek Bomersbach

REKLAMA