POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Asystenci rodzin zatrudniani są na umowę zlecenie

zdjęcie ilustracyjne fot.: bom

Asystent rodziny to osoba, która ma wspierać ludzi nieradzących sobie w życiu. Jego głównym celem jest pomaganie rodzinom nawet tym, u których w domu nie zawsze jest bezpiecznie.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej (GOPS) w Złotym Stoku chce zatrudnić na umowę zlecenie asystenta rodziny. Wyliczono, że dzięki niemu maluchy z patologicznych rodzin nie trafią do domów dziecka.

- Mamy sześć bardzo trudnych rodzin, do których chcemy skierować asystenta. Łącznie na naszym terenie jest ok. 300 rodzin zarejestrowanych w GOPS-ie – informuje pracownica placówki w Złotym Stoku.

Wiele rodzin objętych opieką społeczną w Polsce należy do tzw. patologii. W przeszłości zdarzały się już pobicia pracowników socjalnych, którzy wzywali na pomoc policję. Czy w chwili pobicia lub innej groźnej sytuacji zatrudniony na umowę zlecenie pracownik podlega ubezpieczeniu zdrowotnemu? 

- W gminie Miękinia zatrudniamy 9 asystentów. Wszyscy są ubezpieczeni i nie ponoszą kosztów leczenia. Przed wysłaniem ich do tzw. trudnej rodziny informujemy go o ewentualnym niebezpieczeństwie – opowiada Monika Międzyrzecka, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Miękini.

Jednak niewiele gmin w Polsce stać na zatrudnienie asystentów na pełną umowę o pracę. Po zabójstwie kuratorki sądowej w Michałowie (powiat średzki) wiele ośrodków pomocy społecznej skierowało swoich pracowników na kursy samoobrony. Również w Miękini kurs taki przeszedł jeden pracownik. I choć asystent ma więcej godzin przebywać z rodziną, której pomaga, nikt nie myśli o wysłaniu ich na kursy samoobrony. W 95 procentach asystentami są kobiety. Przypomnijmy co tragicznego stało się w Michałowie. W 2010 roku do 28-letniej kuratorki sądowej Pauliny O. wieczorem zadzwonił telefon. Nieznana osoba „życzliwie” poinformowała ją, że w rodzinie, nad którą ma kuratelę, trwa balanga alkoholowa. Paulina O. wsiadła w samochód i pojechała do Michałowa. Przed domem otrzymała silny cios w głowę. Zabójca przeciągnął jej ciało do pomieszczenia gospodarczego i tam dobił.

- Pręt znaleziono w pobliżu pomieszczenia gospodarczego. Zabójca przysypał go pierzem – opowiadał policjant nadzorujący śledztwo.

Zabójstwo stało się głośne i rozgorzała po nim dyskusja na temat bezpieczeństwa pracowników socjalnych, inkasentów i kuratorów. Piecze nad śledztwem objął sam ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Niestety śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.

Jacek Bomersbach

REKLAMA