45-letni morderca ze Środy Śląskiej mieszkał sam. – Wiódł życie Jasia Wędrowniczka. Żył ze zbierania puszek – mówią jego sąsiedzi. Zabójcę wytropiono po śladach DNA.
Podczas śledztwa specjalistyczne badania prowadził zespół naukowców z Zakładu Technik Molekularnych (ZTM) Akademii Medycznej we Wrocławiu. Pracownicy badali każdy przedmiot znaleziony w rowie, w którym leżało ciało martwej dziewczyny. Z kolei policja drobiazgowo sprawdzała każdy wątek i informacje od mieszkańców. W działaniach wykorzystywano specjalnie wyszkolone psy dolnośląskiej i niemieckiej policji, które nawet po tygodniu potrafią odnaleźć trop.
- Wykryte DNA dowodzi o obecności tej osoby w miejscu, w którym znaleziono ciało. Podkreślam – obecności. Śledztwo jednak wykaże, czy zbieracz puszek jest zabójcą. Są rzeczy, które udowadniają obecność tego człowieka, ale nie udowadniają czynu. Czas pokaże – mówi prof. Tadeusz Dobosz, kierownik ZTM.
Zdaniem specjalisty znalezienie np. śliny niczego jeszcze nie dowodzi. Zbieracz puszek mógł być w miejscu zbrodni i np. pluć. Idealne byłoby znalezienie krwi ofiary na odzieży podejrzanego lub narzędzia zbrodni.
- Badaliśmy wszystko. To był rów, a wiadomo, co leży w rowach w Polsce. Nasza ekipa pracowała nawet w soboty i niedzielę do godziny drugiej w nocy. Wszystko po to, aby wykryć jakiś ślad. Wysiłek się opłacił, bo ukierunkował śledztwo – dodaje profesor Dobosz.
Z Zakładem Technik Molekularnych AM współpracowało Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oraz Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji w Warszawie. Zbigniewa R. zatrzymano 18 grudnia w domu. Był kompletnie zaskoczony. Nie stawiał oporu. Po zatrzymaniu przewieziono go do komendy we Wrocławiu, gdzie został przesłuchany. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa i dokładnie opowiedział, jak do tego doszło.
- Zbyszek mieszkał przy placu Wolności. To przecież centrum. Zbierał puszki i gromadził różne sprzęty, np. ramy od rowerów. Wcześniej kilka razy miał do czynienia z policją, ale nie zatrzymywano go na dłużej. Był raczej cichy i spokojny. Mówiliśmy na niego Jaś Wędrowniczek – opowiadają sąsiedzi.
Zgromadzony materiał dowodowy dał podstawę do zatrzymania 45-latka. Aresztowano go na 3 miesiące. Postawiono mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA