POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Nie chcemy ekranów!

Ekrany mają stanąć wzdłuż drogi krajowej 94 - wizualizacja fot.: anbo

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Tam, gdzie są potrzebne często ich nie ma, ustawiane są tam, gdzie ich nie chcą. Ekrany akustyczne - bo o nich mowa - mają pojawić się w Rusku, Wilczkowie i Mazurowicach.

Od prawie czterech lat mieszkańcy Ruska sprzeciwiają się budowie ekranów, które mają zostać zamontowane wzdłuż całej miejscowości przy drodze krajowej nr 94. Powód? Zdaniem przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zostały przekroczone dopuszczalne normy hałasu. Zadaniem ekranów będzie zapewnienie bezpieczeństwa i ograniczenie hałasu. Jednak według mieszkańców wysokie na 5-6 metrów obiekty będą miały tylko jedną funkcję: pogorszą bezpieczeństwo w miejscowości.

Ekrany w Rusku przez pomyłkę urzędników?

- O ekrany zabiegali mieszkańcy Środy Śląskiej z ul. Reymonta. Niestety urzędnicy uznali, że są one potrzebne nie tam, a w Rusku, Wilczkowie i Mazurowicach. Ale my nie chcemy tych ekranów. Nie róbmy inwestycji niechcianych i bezmyślnych - mówi Dariusz Smoliński, mieszkaniec Ruska. W ten sposób ci, którzy ubiegali się o ekrany akustyczne zostali pominięci. - My odwołujemy się od decyzji jaką wydała GDDKiA, jednak te odwołania dostają również mieszkańcy z ul. Reymonta, którzy nie są świadomi, że u nich tych zapór ma nie być. Nawet jakbyśmy chcieli ich o tym poinformować, to nie wiemy kim oni są. Na razie piłeczka jest odbijana i cały czas są odwołania - dodaje mieszkaniec. 

"Będą stwarzać zagrożenie dla mieszkańców i kierowców"

Sołtys Zbigniew Dudziński i mieszkańcy Ruska jednogłośnie sprzeciwiają się budowie ekranów. Mieszkańcy zgodnie mówią, że po wybudowaniu zapór wieś stanie się gettem i zostanie podzielona na dwie części. - 90 proc. domów usytuowanych jest przy głównej drodze. Jeśli zostaną postawione ekrany, to sąsiedzi będą się widzieć od czasu do czasu. Zostaniemy od siebie oddzieleni - mówi Dariusz Smoliński. Mało tego, w niektórych przypadkach ekran zostanie postawiony cztery metry przed budynkiem. - Zamiast widzieć co się dzieje na ulicy, to będę widział wielki mur - dodaje.

Mieszkańcy uważają, że ekrany są im one niepotrzebne, a postawione ograniczą widoczność i będą stwarzać niebezpieczeństwo dla ruchu drogowego. - Nie wiemy dokładnie gdzie  mają być postawione - nie widzieliśmy projektu. Prawdopodobnie albo na krawężniku, albo za chodnikiem. I jedna i druga opcja nie jest dobra. Już teraz bardzo czuć spaliny - jak postawią ekrany, to powstanie jeden wielki tunel spalin - dodaje sołtys, który przekonuje także, że pogorszą się warunki jazdy. - Wiele osób nie będzie miało jak wyjechać ze swoich posesji. Ekran ograniczy widoczność. Tym bardziej, że w projekcie mają być uwzględnione bramy do każdego wjazdu. Przecież żeby tą bramę otworzyć to kierowca będzie musiał wysiąść z samochodu, zatrzymać się na środku drogi krajowej i ręcznie otworzyć bramę. Wypadki gwarantowane. Dariusz Smoliński dodaje przy tym, że ekrany uniemożliwią też wjazdy na podwórze karetki pogotowia lub straży pożarnej.

"My za te pieniądze zrobilibyśmy bardziej potrzebne nam inwestycje"

- Budowa ekranów w trzech miejscowościach razem wyniesie około 18 mln. W samym Rusku jest to koszt ponad 10 mln złotych.To są ogromne pieniądze. Taniej byłoby wykupić domy, żeby ludzie się wyprowadzili niż postawić te ekrany. My naprawdę ich nie potrzebujemy. Mamy tyle inwestycji, które chcielibyśmy zrobić. Przede wszystkim kanalizację we wsi, utwardzić drogi, wybudować nową świetlicę. A nie będą nam budować ekrany, które podzielą wieś na dwie części - dodaje Dudziński.

Obecnie sprawa trafiła do sądu odwoławczego. - Czekamy na decyzję, mamy nadzieję, że sędzia przychylnie ustosunkuje się do naszej prośby i nie postawią nam bezużytecznych ekranów. Niech nie robią nam niedźwiedziej przysługi - podsumowuje sołtys. - Tu nawet gmina niewiele może zrobić w tej sprawie. Droga nie jest gminna, tylko krajowa - dodaje na zakończenie Zbigniew Dudziński.

Do sprawy wrócimy.

anbo

REKLAMA