38-letni kajakarz zaginął 30 kwietnia na rzece Bystrzycy. Mieszkaniec powiatu świdnickiego miał około godz. 18 dopłynąć do Zalewu Mietkowskiego i ślad po nim zaginął.
Mężczyzna wyruszył samotnie kajakiem około godziny 10 w pobliży świdnickiej oczyszczalni ścieków. Wieczorem nie pojawił się w Mietkowie. Od tej pory nikt go nie widział. 2 maja w Siedlimowicach młodzież znalazła kajak zaginionego mężczyzny. Kilka dni później natrafiono na bluzę z telefonem komórkowym. Przez ponad dwa tygodnie kajakarza poszukiwali rodzina, przyjaciele, OSP, WOPR i policja. Pod uwagę brano różne scenariusze.
- Straż pożarna przeszukała odcinki rzeki. Do akcji zaangażowano nurków. Nie przeszukano jednak Zalewu Mietkowskiego – tłumaczył Robert Topolski z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
Całą trasę rzeki miejsca biwakowe przeszukało kilkudziesięciu policjantów i strażaków. Niestety 38-latka nie odnaleziono. Dopiero w poniedziałek 15 maja na jego zwłoki natrafili wędkarze. Ciało wyłowiono z Zalewu Mietkowskiego. Sprawę prowadzi policja z Kątów Wrocławskich.
bom
REKLAMA
REKLAMA