POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Roman Kucza: "Lekkoatletyka to bardzo trudny sport". W rozmowie z trenerem Polonii Środa Śląska

Trener Roman Kucza z podopieczną - Karoliną Samiec-Talar fot.: archiwum prywatne

M. in. o treningach, planach i celach na 2021 rok czy cechach wzorowego sportowca opowiada Roman Kucza, trener sekcji lekkoatletycznej Polonii Środa Śląska.

Na lekkoatletykę składa się wiele konkurencji, przez biegi po rzuty i skoki. Na których aspektach tej dyscypliny skupiacie się w Polonii Środa Śląska?

Roman Kucza: Przede wszystkim skupiamy się na konkurencjach biegowych i skokach.

Jak wyglądają ramy wiekowe średzkich lekkoatletów? Czy funkcjonują jakieś dolne i górne ograniczenia wiekowe?

W kwestii treningów lekkoatletycznych szkolimy aktualnie dzieci i młodzież od rocznika 2011 do 2000, a więc dzieci chodzące do II-III klasy szkoły podstawowej to nasi najmłodsi podopieczni. Mamy też jednego pana, który w tym roku rozpoczął studia, także jest do dość szeroki zakres wiekowy. Jak to bywa w tak małym miasteczku szukamy ludzi, którzy są chętni i mają jakiś talent. A nawet jeżeli nie mają takiego talentu, też mogą tę lekkoatletykę uprawiać. W etapie wstępnym dziecko, które przejdzie trening ogólnorozwojowy i rozpocznie naukę klasie VII wchodzi w tzw. wiek młodzika. Wtedy zaczynamy szukać mu odpowiedniej konkurencji. Analizujemy w jakim aspekcie ma najlepsze cechy motoryczne. Jeśli jest szybkość, kierujemy go w sprinty, przy dyspozycjach tlenowych, wytrzymałościowych robimy z niego biegacza długodystansowego. Ewentualnie jeśli nie posiada odpowiednich warunków do osiągania dobrych wyników w biegach, kierunkujemy go w stronę miotacza.

Czy ta górna granica wiekowa jest z góry narzucona czy bardziej wynika z zainteresowania poszczególnych osób?

Dzieci od najmłodszego wieku do klasy szóstej szkolone są przez moją córkę Izę, następnie przychodzą do mnie i ukierunkowujemy je na poszczególne dyscypliny. Specyfika naszego miasta Środa Śląska jest taka, że młodzież ucieka do Wrocławia. Część dzieci idzie do szkoły średniej w stolicy Dolnego Śląska czy w dalszym etapie na studia. Tam kierujemy ich do różnych klubów, najczęściej jest to Szkoła Mistrzostwa Sportowego we Wrocławiu, z którą współpracujemy. Tam trafiająco dobrych trenerów i kontynuują szkolenie. Jeśli natomiast ktoś zostaje w średzkim ogólniaku zostaje w naszej grupie i pod moim okiem trenuje.

Jeśli chodzi o starszych zainteresowanych nie zamykamy nikomu drogi. Skupiamy się na dzieciach i młodzieży, gdyż człowiekowi powiedzmy 30-letniemu, który zaczynając swoją przygodę z lekkoatletyką, trudniej będzie osiągać zadowalające wyniki. Natomiast jeśli chciałby przyjść i regularnie trenować, mówię jak najbardziej: Tak! Zdarzały się osoby, które przychodziły do mnie, bo chciały poprawić swoją sprawność, przygotować się do egzaminów przed dostaniem się do szkoły pożarniczej czy policyjnej. My takich ludzi także zapraszamy, wyznaczamy im odpowiednie cele, zdania i może pod okiem fachowym rozwijać swoją sprawność.

Ilu aktywnych członków aktualnie liczy sekcja lekkoatletyczna?

Nasza sekcja liczy aktualnie w granicach 30 osób. Żeby osiągnąć zadowalający wynik w lekkoatletyce trzeba mieć odpowiedni talent, poparty dużą pracą.

Klub od dwóch lat przyznaje Orły, czyli nagrody m.in. dla najlepszych zawodników. W tym roku statuetkę zgarnęła Karolina Samiec-Talar, którą uznano za zawodniczkę roku w średzkim klubie. Czy Mistrzostwo Dolnego Śląska na dystansie 100 metrów i 5. miejsce w kraju to największe osiągnięcie klubu?

Tak, obecnie to nasze, jako klubu, największe osiągnięcie. Piąte miejsce u ubiegłym roku w kraju w hali to najwyższe miejsce jeśli chodzi o aktywnego zawodnika naszego klubu. Oczywiście nasi wychowankowie, którzy w dalszym etapie kariery kontynuują pracę w Szkole Mistrzostwa Sportowego osiągają bardzo ciekawe wyniki. Warto wspomnieć choćby Pawła Bugajskiego, który został mistrzem Polski w sztafecie 4 x 100 metrów. W tej chwili uczy się w Akademii Wychowania Fizycznego i tam kontynuuje szkolenie.

Jak może Pan podsumować miniony, 2020 rok w lekkoatletyce? Czy sytuacja epidemiologiczna znacznie wpłynęła na rozgrywanie zawodów i treningi w klubie?

Zdecydowanie, miniony rok był trudnym dla nas ze względu na to, że przesunęły się zawody lub nie było ich w ogóle. Zazwyczaj zawody rozpoczynają się w maju i czerwcu, trwają do połowy lipca, po czym następuje przerwa. Kontynuowane są we wrześniu i październiku w randze mistrzowskiej. W ubiegłym roku wszystko skomasowało się w sierpniu, wrześniu i październiku. Trudno jest przygotować odpowiednią formę sportową przy nieoczekiwanych przesunięciach. Mamy tak ustalony cykl treningowy, żeby najlepsze wyniki przychodziły w okresie zawodów mistrzowskich. W 2020 roku
wszystko zostało zachwiane, wiele startów odbywało się w czasie wakacji. Miejmy nadzieję, że ten rok będzie lepszy.

Czy jako sekcja lekkoatletyczna narzuciliście sobie jakieś określone cele na rozpoczynający się rok?

Przede wszystkim chcielibyśmy zmobilizować bardziej środowisko szkolne, żeby zachęcić dzieci do treningów. Ubiegły rok w dużej mierze pokrzyżował nasze plany. Systematycznie organizujemy powiatowe zawody międzyszkolne, gdzie możemy wyłowić tych najlepszych do trenowania lekkiej atletyki. Jak wiadomo zawody, medale, rywalizacja między dziećmi i młodzieżą powoduje, że popularyzacja lekkoatletyki jest znacznie większa. Moja córka na co dzień pracuje w szkole podstawowej jako wuefistka i trochę tej uzdolnionej młodzieży pozyskuje. Inaczej sytuacja wygląda m.in. w piłce nożnej, gdzie chłopcy sami prą na treningi, bo każdy chciałby być jak Robert Lewandowski.

Jak rozpocząć przygodę z lekkoatletyką? Czy to sport dla każdego?

Jak najbardziej, lekkoatletyka to sport dla każdego. Mamy nawet taki program Polskiego Związku Lekkiej Atletyki pod nazwą „Lekkoatletyka Dla Każdego”, który prowadzi m.in. moja córka, a trwa on kilka miesięcy w roku, dlatego zdecydowaliśmy się prowadzić zajęcia w Polonii Środa Śląska, gdzie działamy już od pięciu lat. Mamy tutaj trochę inne możliwości, przede wszystkim finansowe.

Co cechuje wzorowego sportowca?

Lekkoatletyka to bardzo trudny sport. Wymaga silnego charakteru i dyscypliny. Cały czas pracujemy nad tym, aby wytrzymać narzucone obciążenia treningowe, aby przeciwstawić negatywne reakcje wynikające z intensywnego wysiłku. Z tym uporem trzeba walczyć do końca, jest to praca nad swoją psychiką, aby dążyć do coraz lepszych wyników.

Czy zawody na hali i otwartym stadionie różnią się od siebie?

Różnią się przede wszystkim tym, że w hali są trochę inne konkurencje. Przykładowo sprint zamiast na dystansie 100 metrów rozgrywany jest na 60 metrach. Podobnie jest z biegiem przez płotki. Brakuje rzutu dyskiem, pozostaje pchnięcie kulą. W hali brakuje oczywiście biegów długodystansowych czy z przeszkodami. Wszystko oczywiście wynika z ograniczeń hali.

Co ciekawe, dopiero niedawno ruszył przetarg na budowę hali lekkoatletycznej we Wrocławiu. Do tej pory halowe Mistrzostwa Dolnego Śląska odbywały się czeskim Jabloncu. W tym roku Czesi nam odmówili i zawody, które odbędą się w przyszłą niedzielę zostaną rozegrane w Łodzi.

Czy w Pana bogatej karierze trenerskiej może Pan wyróżnić kilku zawodników, z którymi najlepiej się Panu współpracowało lub osiągnęli indywidualne sukcesy w dalszej karierze?

Muszę przyznać, że to trudne pytanie… Myślę, że jednym z największych talentów jest Grzegorz Sobczyk, który w latach 80. był w kadrze Polski, następnie wyjechał do Anglii i zostawił karierę sportową. Wrócił po kilkunastu latach i wystartował w Maratonie Wrocław, gdzie zajął piąte miejsce z wynikiem 2 godziny 22 minuty, ustępując tylko dwóm Kenijczykom, Ukraińcowi i jednemu Polakowi. To jest według mnie największy talent. Było ich zresztą w Środzie dużo, byłby to z pewnością materiał na osobną rozmowę. Wielu z trenowanych przeze mnie zawodników w dalszej karierze osiągało bardzo ciekawe wyniki w klubach wrocławskich.

Dziękuję za rozmowę.

ph

REKLAMA