POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Śmierć na nielegalnym przejściu

Śmierć na nielegalnym przejściu fot.: bom

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Setki osób dziennie przechodzą przez nielegalne przejście przez tory przy ulicy Klecińskiej. Ludzie skracają sobie tędy drogę idąc na ogródki. Działkowcy chcą, aby PKP w tym miejscu zamontowały barierki.

Problem z przejściem dla pieszych pojawił się od chwili zakończenia budowy estakady. Przejście przez tory uznano za nielegalne i zagrodzono siatką. Działkowcy musieli nadrabiać kilometr idąc na ogródki przez wiadukt. Jednak nie każdy senior miał tyle zdrowia. Z czasem zrobiono dziurę w siatce i ludzie nadal przechodzą na działki.

- To bardzo niebezpieczne miejsce. Było już tu wiele tragedii. I choć PKP zagradza przejście, to i tak ludzie tędy przechodzą. Najlepszym rozwiązaniem byłby montaż barierek umożliwiających bezpieczne przejście – mówi Jolanta Kosela z ogródków działkowych przy ulicy Klecińskiej.

W ciągu ostatnich kilku lat w tym miejscu doszło do wielu śmiertelnych potrąceń. Pociągi pasażerskie rozwijają w tym miejscu prędkość 80 km na godzinę. Rok temu w lipcu 59-letni działkowicz został potrącony przez pociąg relacji Wrocław – Jelenia Góra. Mężczyzna zginął na miejscu. Ręce rozkłada również Janusz Moszkowski, prezes okręgowego zarządu Polskiego Oddziału Działkowców (POD), który tłumaczy, że nie może zmienić czyjejś mentalności lub nauczyć postępować właściwie.

- Nic nie poradzę, że działkowcy świadomie łamią przepisy. Zresztą w tym miejscu przechodzą nie tylko właściciele ogródków, ale również mieszkańcy. Legalne przejście na ogródki jest tylko wiaduktem – zaznacza prezes.

Działkowcy chcą zwrócić się Zakładu Linii Kolejowych (ZLK) we Wrocławiu, aby zamontował barierki.

- Oczywiście mogą to zrobić. Istnieją jednak pewne przepisy i obwarowania mówiące, w jakich miejscach można budować przejścia. Trzeba też pamiętać, że pociągi każdorazowo muszą zwalniać w takich miejscach, co obniża komfort jazdy – tłumaczy urzędniczka z ZLK, która nie chce się przedstawić. Mieszkańcy kamienicy obok torów mówią, że na przejściu dochodziło do wielu wypadków jeszcze zanim powstała estakada.

- Pamiętam motocyklistę, którego zabił pociąg. Później skład potrącił rowerzystę. Kilka lat temu karetka zderzyła się z pociągiem. Zginął też działkowicz, który był kierowcą MPK– opowiada Stanisław Plichta, mieszkaniec Klecińskiej.

 

 

Jacek Bomersbach

REKLAMA