POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Niebezpieczne przygody rowerzysty w Europie

Niebezpieczne przygody rowerzysty w Europie fot.: bom

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Maciej Danielik z Sobótki w ciągu 4 miesięcy objechał rowerem całą Europę. Podczas podróży miał wiele przygód. W Rumunii musiał bronić się przed sforą psów. Podczas nawałnicy we Włoszech drzewo runęło pół metra od namiotu, w którym spał.

Pan Maciej jest instruktorem kulturystyki w świdnickim klubie fitness. Jednak, aby objechać Europę musiał zwolnić się z pracy. Jazda rowerem przez 18 krajów zajęła mu łącznie 112 dni. Do roweru doczepił wózek, którym przewoził namiot, śpiwór, ubrania i sprzęt potrzebny do przetrwania. Podczas jazdy w gorących krajach pięć razy złapał gumę.

- W 40-50 stopniowym upale rozpływał się asfalt. Z tego powodu odklejały się łatki od dętki. Najgorzej było w Hiszpanii i Grecji. Ale już Rumunii na wysokości ponad 2 tys. metrów leżał śnieg. Podczas zjazdu z góry zamarzały dłonie, które musiałem obwiązać reklamówką. Aby nie zmarznąć założyłem na siebie większość ubrań – relacjonuje podróżnik.

Na nocleg zatrzymywał się w miejscowościach, w których było pole namiotowe, hotel lub pensjonat. Wszędzie spotykał się z otwartością i sympatycznymi ludźmi. Przekraczając granicę, ani razu celnicy nie sprawdzali jego bagażu. Policjanci fotografowali się z nim. Nikt też nie kazał mu dmuchać w alkomat.

 Groźne dzieciaki i sfora psów

 Ale jak to w podróży bywa zdarzały się też niebezpieczne sytuacje. Podczas wizyty w Rumunii rowerzystę goniła sfora psów. Dwa razy bronił się przed nimi używając miotacza gazu anti-dog. W Albanii problemy stwarzały natarczywe żebrzące dzieciaki. Wiele szczęścia miał podczas biwaku we Włoszech.

- Dzień był upalny. Wieczorem nadeszła potężna nawałnica. Pole namiotowe zamieniło się w rwący potok. Kilkadziesiąt centymetrów od namiotu runęło drzewo, które uszkodziło rower. Cudem nic mi się nie stało – opowiada Maciej Danielik.

W Grecji przez przypadek wjechał na autostradę. Po przejechaniu ok. 10 km. zatrzymały go służby techniczne, które odwiozły go do prawidłowej drogi. W dwóch krajach musiał uciekać przed tirami to Polska i Turcja. 34-letni mieszkaniec Sobótki chętnie opowiada o życzliwości wobec cyklistów w Europie i jakości ścieżek rowerowych. Najmniej rowerzystów jest w Rumunii, gdzie widział ich zaledwie 2-4. Za to tysiące są we Francji i Holandii. W tych krajach dla cyklistów zbudowano wielopoziomowe parkingi rowerowe. Najgorzej jechało się w Turcji, gdzie jest mało ścieżek rowerowych, a jazda szosą jest uciążliwa z powodu grubego tłucznia. Podobna nawierzchnia jest również w Rumunii i Albanii. Fatalnie też jeździ się po zaniedbanych ścieżkach w Niemczech.

 Polskie kempingi to dramat

 Podczas 112 dni swojej podróży najwięcej Polaków spotkał na kempingu w Chorwacji.

- Byli to starsi, sympatyczni ludzie, którzy podróżują tzw. kamperami. Co mi się podobało w Europie? Większość pól biwakowych na zachodzie jest oznaczona na mapach. Na wielu są baseny, natryski i wysokiej klasy kuchnie. Pola namiotowe mają gwiazdki, jak hotele. W Polsce się z tym nie spotkałem – kończy pan Maciej.

Podczas pobytu we Francji rowerzysta odwiedził swoją rodzinę. Do Sobótki wrócił kilka dni temu, gdzie został mile powitanych przez rodzinę i znajomych.

Jacek Bomersbach

REKLAMA