Wrocławska prokuratura wspólnie z policją rozpoczęła dochodzenie w sprawie sierpniowego wynajęcia miejskiego tramwaju przez organizację Narodowe Odrodzenie Polski, który krążył po stolicy Dolnego Śląska propagując nacjonalizm. Jeśli analiza zebranych materiałów potwierdzi złamanie prawa, członkom NOP-u grozi kara nawet 2 lat pozbawienia wolności.
Jak podkreśla Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, prowadzone postępowanie ma zbadać, czy doszło do złamania artykułu 256 kodeksu karnego, który dotyczy publicznego propagowania faszyzmu lub innego totalitarnego ustroju państwa, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość.
W przypadku potwierdzenia zarzutów członkom Narodowego Odrodzenia Polski grozi grzywna, kara ograniczenia wolności, a w najgorszym przypadku dwa lata pozbawienia wolności.
Sprawa dotyczy wypożyczenia przez NOP miejskiego tramwaju, którym 5 sierpnia członkowie u sympatycy organizacji krążyli po Wrocławiu. Pojazd przybrany był flagami z falangami, krzyżami celtyckimi i transparentami Narodowego Odrodzenia Polski, a pasażerowie za pomocą megafonów wykrzykiwali radosne, narodowo-radykalne hasła. Rozdawano również specjalne ulotki.
Narodowcy wynajęli tramwaj zgodnie z regułami MPK, czyli dostarczyli skan dowodu osobistego, trasę przejazdu i uiścili opłatę w wysokości 250 złotych. Sęk w tym, że MPK nie wiedziało, w czyje ręce tak naprawdę oddaje swój pojazd.
- Wynajęliśmy tramwaj prywatnej osobie, która przyszła do nas i zadeklarowała, że będzie to wycieczka znajomych po Wrocławiu. Nie mogliśmy zweryfikować wiarygodności i doszło do incydentu, który pokazał lukę w naszym systemie. Był to pierwszy, a zarazem ostatni taki przypadek – mówił dzień po zdarzeniu Janusz Krzeszowski z biura prasowego MPK Wrocław.
Dochodzenie prowadzi Prokuratura Wrocław Krzyki-Zachód.
Sylwia Stwora/Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA
