POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Nie poznamy przyczyny śmierci wielkiego muzyka

zdjęcia ilustracyjne fot.: bom

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Na co zmarł Chopin? Prawdopodobną przyczyną była ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa. Kompozytor chorował też na gruźlicę. Niestety szczegółowej przyczyny nie poznamy, bo rodzina kompozytora, Kościół oraz ministerstwo kultury nie zgodziły się na otwarcie urny z sercem artysty.

Urna z sercem została przywieziona do Polski nielegalnie przez Ludwikę - siostrę zmarłego w Paryżu kompozytora. Narząd pobrano podczas sekcji, którą przeprowadzono zaraz po śmierci Chopina w 1849 roku. Serce spoczęło zamurowane w urnie w bazylice św. Krzyża w Warszawie. Ostatni raz narząd w 1945 roku widział Bronisław Sydow, krytyk i badacz twórczości kompozytora.

- Sydow opisał, że serce umieszczone zostało w słoju i zalano płynem alkoholowym. Skąd Sydow wiedział, w jakim płynie spoczywa narząd? Słój zastał albo otwarty, albo uszkodzony. To narzuca pytanie, w jakim stanie dziś ono się znajduje – mówi prof. Tadeusz Dobosz, kierownik Zakładu Technik Molekularnych Akademii Medycznej we Wrocławiu.

Wrocławski naukowiec jest specjalistą w dziedzinie medycyny sądowej i badań DNA. Zajmował się również przez długie lata zabezpieczaniem preparatów z ludzkich tkanek zatopionych w różnego rodzaju płynach konserwujących. Setki starych, często dziewiętnastowiecznych słojów z preparatami znajduje się w Muzeum Medycyny Sądowej i w klinikach przy ul. Chałubińskiego we Wrocławiu. Po latach przechowywania czas uszkadza zamknięcie słoi, co powoduje wysychanie konserwującego płynu. Wtedy tkanka ulega zniszczeniu.

Plan ratowania serca

Cztery lata temu lata temu prof. Tadeusz Dobosz oraz profesor Michał Witt z Instytutu Genetyki Człowieka w Poznaniu razem z zespołem ekspertów zaproponowali zbadanie stanu serca.

- Chcieliśmy dodatkowo uszczelnić słój, a w razie konieczności zabezpieczyć serce, uzupełniając ubytki identycznym płynem konserwującym. Dziwię się, że na plan ratowania serca nie zgodziła się rodzina wielkiego kompozytora - ubolewa prof. Dobosz.

Chopin czuł się fatalnie

Wykonanie czynności zakonserwowałoby serce na następne sto lat. Prekursorem tej metody konserwacji jest holender Willem Mulder, który ratował nawet 300-letnie preparaty. Przy okazji naukowcy pobraliby milimetrowy fragment odcinka tętnicy. Dzięki temu udałoby się sprawdzić, na co całe życie chorował kompozytor.

- Główną przyczyną śmierci Chopina była ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa. Wiadomo, że miał także gruźlicę, ale prawdopodobnie na nią nie umarł. Kompozytor całe swoje życie uskarżał się na fatalne samopoczucie. Jego siostra Emilka zmarła w dzieciństwie „na płuca”. Badania wyjaśniłyby, czy miało to związek z jego tajemniczą chorobą płucną - tłumaczy profesor.

Badania pośmiertne wykonane przez francuskiego patologa Cruveilhiera nie wykazały jednoznacznej przyczyny śmierci. Stwierdził on, że nie widział nigdy przedtem takiej choroby. Niektórzy naukowcy twierdzą, że była to mukowiscydoza. Inni, że zmarł na inną genetyczną chorobę o nazwie: deficyt alfa-1 antytrypsyny. Niestety. Narodowy Instytut im. Fryderyka Chopina w Warszawie, ministerstwo kultury, Kościół oraz daleka rodzina kompozytora nie zgodzili się na konserwację serca.

Jacek Bomersbach

REKLAMA