Zdjęcie ilustracyjne fot.: PSP Środa Śląska
Strażacy uratowali lisa, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej w Księgienicach. Gasili też spalonego kurczaka w bloku przy ulicy Legnickiej w Środzie Śląskiej.
14 maja strażacy mieli zgłoszenie do młodziutkiego lisa, który na stacji PKP w Księgienicach (gmina Miękinia) wpadł do studzienki. Udało się go wyciągnąć i wypuścić do lasu. 16 maja we Wróblowicach auto dachowało na drodze krajowej nr 94. Do wypadku doszło na przed godziną 11.
- Kierowca o własnych siłach wyszedł z samochodu. Karoseria audi A-4 została całkowicie zniszczona. Straty ok. 15 tysięcy zł. Prawdopodobną przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze – tłumaczy Dariusz Domaradzki z Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.
17 maja przy ulicy Lipowej w Środzie Śląskiej deszcz zalał skrzynkę elektryczną, która się zapaliła. Na miejsce wezwano pogotowie energetyczne. Przewody zostały zalane deszczówką. Straty ok. 500 zł. W tym samym dniu straż wezwano do zadymienia w bloku przy ulicy Legnickiej.
- Strażacy, aby wejść musieli wyważyć drzwi od mieszkania. Okazało się, że w piekarniku zapalił się kurczak. W domu nie było właścicielki. Piekarnik zalano wodą. Straty oszacowano na ok. 1 tys. zł – relacjonuje strażak.
18 maja na autostradzie A4 (na wysokości Jarosławia) autobus zjechał na pas zieleni przy parkingu. Po drodze ściął trzy drzewa i latarnię. Okazało się, że kierowca zasłabł. Autobusem podróżowało dziesięciu pasażerów, ale nikomu nic się nie stało. Do kierowcy wezwano pogotowie. Odmówił on jednak odwiezienia do szpitala. Podróżujących zabrał autobus zastępczy. Teren zabezpieczyła policja i pogotowie energetyczne. 18 maja deszcz zalał piwnicę w budynku jednorodzinnym w Udaninie. OSP wypompowała wodę.
19 maja po godzinie 16 w Malczycach dachował samochód osobowy. Kierowca o własnych siłach opuścił pojazd przed przyjazdem strażaków. Odmówił on jednak udzielenia pomocy lekarskiej. Strażacy przewrócili mazdę na koła, aby zapobiec wyciekowi płynów eksploatacyjnych. Straty ok. 3 tysięcy zł.
Jacek Bomersbach
REKLAMA
REKLAMA
