POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Talenty z sąsiedztwa - cz. IV Urszula Marszałek

Urszula Marszałek fot.: eska

W naszym cyklu rozmów z lokalnymi artystami przybliżamy dzisiaj postać Urszuli Marszałek ze Środy Śląskiej. Rękodzieło to jej świat.

Figurki z masy solnej, lalki z materiału, biżuteria w wielu rodzajach, bibułkarstwo, ozdoby ze sznurka, kompozycje z kwiatów, a w planach również ceramika… Swoją mnogość zainteresowań określiła „artystycznym ADHD”, my nazwaliśmy ją najbardziej wszechstronną rękodzielniczką Ziemi Średzkiej.
 
– Pani Urszulo, jakie jest pani zdanie - talent to rzeczy nabyta czy umiejętność, którą każdy może u siebie rozwinąć jeśli będzie konsekwentny i systematyczny?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy sobie uświadomić, że talent to nie wszystko. Wiele osób ma jakieś talenty i nic z tego nie wynika. Dopiero kiedy będziesz miała talent oraz twórczą wenę - pomysły, oraz dobry warsztat - umiejętności, to wtedy możemy być pewni, że coś z tego wyjdzie. To znaczy  powstanie jakieś dzieło. 
Oczywiście systematyczną pracą i konsekwencją można się wiele nauczyć. Są  książki: jak rysować, malować, dziergać na drutach itp., ale bez odrobiny talentu... no nie wiem, nawet dobry szewc czy krawiec musi mieć to coś.
 
– Pani jest przedstawicielką, której z powyższych koncepcji?
Nie odpowiem wprost. Ze mną jest tak, że zawsze miałam łatwość w wyrażaniu swoich umiejętności manualnych, ale długo brakowało mi tej przysłowiowej weny.
 
– To jak zaczęła się pani przygoda z rękodziełem? 
Pewnego lata, tak dziesięć lat temu, będąc na wakacjach na Mazurach poznałam dziewczynę, która z wielkim zapałem tworzyła z modeliny biżuterię i zafascynowało mnie to, że w takiej głuszy można tworzyć coś z taką pasją. Wtedy zaczęłam zastanawiać się czy ja nie marnuję swoich talentów, co mogę zmienić i jak.
 
– Pani dorobek jest bardzo bogaty. Ozdoby ze sznurka, figurki z masy solnej, lalki z materiału, biżuteria… Wszystko misterne i urzekające.
Tak, ta wena, o której braku wspominałam, przyszła nieoczekiwanie, jakieś osiem, dziewięć lat temu. Muszę się przyznać, że u mnie przybrała ona formę takiego artystycznego ADHD. Podziwiam artystów, którzy trzymają się jednej czy dwóch technik. Ja tak niestety nie umiem i dlatego moje początki z rękodziełem to było to. Swoje pomysły realizuję w bardzo różnych technikach, ale najbardziej lubię sztukę użytkową, żeby to co tworzę służyło mi na co dzień. Drobna biżuteria, to co kobiety lubią najbardziej, zafascynowała mnie na dobrych kilka lat. Bez ustanku dziergałam bransoletki, kolczyki w różnych technikach: sutasz, kumichimo, makrama, haft koralikowy czy krosno, ale prawdziwy spokój odnalazłam pracując na sznurkach, z których wyplatam różnego rodzaju koszyki, podkładki, torby, siatki, poduszki. Teraz np. mam bardzo fajny pomysł na letnią aranżację wnętrza salonu w stylu kolonialnym. Będą nowe poduszki, piękny kilim na ścianie - takie afrykańskie klimaty…
 
– Co daje pani to hobby?
Realizowanie moich pomysłów w tak szerokiej gamie daje mi niesamowitą satysfakcję, tym  bardziej, że większość moich projektów trafia w formie prezentów do znajomych i rodziny.
To również sposób na odstresowanie się po męczącym dniu. Tak, to dla mnie taka terapia wymagająca wprawdzie skupienia, ale spędzony w ten sposób czas daje odrobinę relaksu i przyjemnych efektów. 
 
Ale nie tylko rodzina podziwia pani talent. Wiem, że ma pani a w dorobku kilka wystaw w naszym muzeum, a w kalendarzu na 2020 rok jedna z kart należy do pani.
- Wystawy w muzeum wiążą się z udziałem w warsztatach rękodzielniczych prowadzonych przez wspaniałą Olgę Saganowską. To moje artystyczne guru (śmiech). Już od prawie 10 lat spotykają się na nich artystyczne dusze z naszego powiatu. Takich wystaw było już kilka. Wystawa jubileuszowa, właśnie z okazji 10-lecia naszych spotkań z Olgą zatytuowana ,,RękoDzieła z pasji tworzenia”, była prezentowana w naszym muzeum pod koniec 2018 roku. Pod koniec tamtego roku brałam udział w warsztatach bibułkarstwa prowadzonych przez Olgę, i również nasze prace prezentowane były na wystawie w muzeum, wcześniej była jeszcze wystawa naszych prac rękodzieła w domu kultury. Poza tym, nasze prace można tez oglądać i nabywać m.in. podczas świątecznych jarmarków oraz innych wydarzeń  organizowanych przez muzeum. 
W kalendarzu powiatu pt. „Talenty z sąsiedztwa” miałam przyjemność zaprezentować moje skromne umiejętności z dziedziny bibułkarstwa, dekoracji szytych z materiałów - lalka i dynie oraz to, co bardzo lubię robić przy okazji różnych świąt czyli dekoracje w postaci wianków i kompozycji bukietowych z wykorzystaniem naturalnych bądź suszonych roślin.  
 
– W marcu otwarto w Środzie Śląskiej Centrum Kultury Alternatywnej. Czy tam również będzie można panią spotkać? 
O tak. Z Centrum Kultury Alternatywnej możemy być naprawdę dumni. Ja jestem. Przebudowa i rozbudowa starego i brzydkiego obiektu to był strzał w dziesiątkę. Powstało miejsce z dużym potencjałem, dla młodych, ale i dla starszych odbiorców. Ja wiążę z nim nadzieję na bardzo ciekawe zajęcia w pracowni ceramiki prowadzone przez Magdę Bogucką, która niesamowicie inspiruje wielu miejscowych artystów. Widziałam ceramikę Magdy w witrynie wystawowej Emka.cafe i jestem pod wielkim wrażeniem tych prac. Oczywiście ja też chciałabym spróbować swoich możliwości w tej technice i na pewno to zrobię kiedy okoliczności już pozwolą… 
 
– Widzę, że zapału pani nie brakuje, więc chyba jeszcze o pani i pani twórczości usłyszymy? (śmiech)
Też mam taką nadziej. Liczę, że niedługo będę miała więcej czasu na realizację swoich pomysłów, bo obecnie chronicznie mi go brakuje. Na ten moment z powodu zaistniałej sytuacji wszyscy szyjemy maseczki, więc bardzo tęsknię już za spokojem i tym żeby oddać się swoim pasjom. Miejmy nadzieję, że ten czas szybko nadejdzie.
 
–  Życzę niesłabnącej energii i dziękuję za rozmowę.
 

eska

REKLAMA