POWIAT ŚREDZKI
Echo Średzkie

Symulacja katastrofy budowlanej w Malczycach. Ratownicy z całej Polski ćwiczyli w ruinach fabryki

Ratownicy z całej Polski przetestowali swoje umiejętności podczas symulacji katastrofy budowlanej fot.: GRM PCK Wrocław

W dniach od 4 do 6 października ruiny byłej papierni w Malczycach stały się areną Ogólnopolskich Manewrów Ratowniczych, w których wzięło udział około 80 osób.

Organizatorem i inicjatorem wydarzenia była Grupa Ratownictwa Medycznego Polskiego Czerwonego Krzyża „Wrocław”. Jaka była idea tych ćwiczeń i jakie działania podejmowali ratownicy? – Była to symulacja katastrofy budowlanej na obiekcie przemysłowym, gdzie straż pożarna docierała do poszczególnych odcinków i odblokowywała je dla pracy ratowników. Trzeba było wykonać przeszukanie miejsca, zaopatrzenie poszkodowanych, wydobycie osób zagrożonych i ewakuacja na zewnątrz. Drugim celem była integracja środowiska Polskiego Czerwonego Krzyża. Przyjechało 9 grup z całej Polski, a także goście z Łotwy. Uczyliśmy się wzajemnie od siebie i poznawaliśmy różne techniki pracy – wyjaśnia Michał Jarco, szef Grupy Ratownictwa Medycznego PCK „Wrocław”.

Ruiny, które na co dzień nie byłyby chlubą żadnego miasta ani gminy, przez trzy dni służyły szczytnej idei. Skąd pomysł, by akurat w Malczycach zorganizować ogólnopolskie ćwiczenia? – Po prostu pasował nam ten obiekt. Szukamy miejsc, w których jest dużo dziur, zakamarków, gdzie są niestabilne konstrukcje, które trzeba zabezpieczyć. Praca z poszkodowanym, który przykładowo leży na ulicy jest zdecydowanie prostsza. Natomiast z racji, że działamy w takich miejscach musimy być przygotowani na akcje w trudnych warunkach, a obiekt po starej fabryce celulozy w Malczycach idealnie się do tego nadawał – mówi Michał Jarco. Wrocławska grupa brała udział m. in. w akcjach ratowniczych na terenie zawalonej hali podczas Międzynarodowych Targów Katowickich w 2006 roku czy podczas zawalenia kamienicy w Świebodzicach w 2017 roku.

W trakcie trwania ćwiczeń na terenie byłej papierni ratownicy pracowali w systemie 24-godzinnym. – Podzieliliśmy się na dwie zmiany i co cztery godziny odbywały się rotacje. Na jednej zmianie wydobywanych było od 10 do 12 poszkodowanych, a żadna z ekip nie pracowała w tym samym miejscu co poprzednia, co pokazuje, jak duży jest obiekt i jak dobrze można realizować na nim ćwiczenia – dodaje Jarco.

Szef wrocławskiej Grupy Ratownictwa Medycznego podkreśla także jak ważne w odpowiednim przygotowaniu do codziennej pracy są takie ćwiczenia, przeprowadzane w ekstremalnych warunkach. – Tak naprawdę to jest jedyna możliwość, żeby poćwiczyć na kimś kto jest żywy, kto może przekazać swoje odczucia z przeprowadzonej akcji, a całe schematy możemy przenosić później do codziennej pracy. Rzadko mamy taką możliwość, żeby w tak dużym gronie poćwiczyć. Takie doświadczenia przekładają się bezpośrednio na jakość ratownictwa, które świadczymy dla wszystkich – wyjaśnia.

EMka.news

REKLAMA